Przejdź do treści
otwarcie szkoly
przed renowacją boiska
boisko po przebudowie
Przejdź do stopki

XIII Konkurs Literacki Na tatrzańskim szlaku zakończony.

XIII Konkurs Literacki Na tatrzańskim szlaku zakończony.

Treść

            Blisko 200 prac zostało przesłanych na tegoroczną edycję konkursu Na tatrzańskim szlaku, którego organizatorami byli Szkoła Podstawowa im. Legionów Polskim w Poroninie oraz Tatrzański Park Narodowy. W Centrum Edukacji Przyrodniczej Tatrzańskiego Parku Narodowego w Zakopanem odbyła się uroczystość wręczenia nagród w XIII edycji Konkursu Literackiego 'Na tatrzańskim szlaku'. Uczennica klasy IIIe, Wiktoria Damasiewicz, zdobyła  II miejsce w kategorii klasa III w konkursie, którego edycja przebiegała pod hasłem 'Gdybyśmy uważniej patrzyli...', a inspiracją była 140. rocznica urodzin poety Leopolda Staffa. Mottem przewodnim konkursu były słowa poety:

Na górach jakieś dzieją się dziwy, przedziwy!
W skłębionych chmur bałwanach słońce się tumani…

            Jako formę wypowiedzi Wiktoria wybrała opowiadanie o niezwykłych wydarzeniach rozgrywających się w tatrzańskiej scenerii i napisała pracę pt. 'Cuda i dziwy w Tatrach'. Po uroczystości wręczenia nagród, laureaci konkursu mieli możliwość zwiedzić nowe  Centrum Edukacji Przyrodniczej Tatrzańskiego Parku Narodowego w Zakopanem.

W.Damasiewicz

 

Tekst 

Wiktoria Damasiewicz

Cuda i dziwy w Tatrach

         Lubię chodzić po górach. Lubię patrzeć na Tatry. Jak się wybieramy gdzieś w Tatry, widzę ten szczyt i wydaje mi się, że tam jestem. Nie ma sklepów. Nie wydaję pieniędzy. Są duże mgły. Jak jest wiatr, ten wiatr jakby przegania te mgły i pokazują się wierzchołki gór. Często tak jest. Prawie zawsze. Są wtedy ładniejsze widoki. Jak są zakryte wierzchołki, wygląda to tak, jakby to nie była prawdziwa góra, tylko taka malutka górka. Potem jest piękna góra. Jak patrzysz na pocztówkę, nie można zobaczyć wszystkiego. Różnych szczegółów. A jak naprawdę jesteś w górach, to możesz patrzyć na góry i wtedy jest ładniejszy obraz. Żywszy, niż na pocztówce byś patrzył. Można powiedzieć, prawdziwy.

         Gdy wyruszyliśmy z Kuźnic, zobaczyliśmy piękną polanę. Na tej polanie były drzewka i jak na nie patrzyłam to przypominały mi Giewont, który kiedyś widziałam z Polany Strążyskiej.

- Jesteśmy teraz na Polanie Kalatówki.- powiedziała mama.

         Dokładnie przypatrzyłam się tej polanie. Gdy patrzyłam na tą polanę, to przypomniały mi się krokusy, bo w kwietniu tu byłam. Nagle wyobraziłam sobie, że jestem małym robaczkiem i chodzę po całej łące. Wspinam się na trawki. I też wydaje mi sie, że nagle rozkwitają krokusy, że pszczółki latają koło krokusów, tak jakby sypały pyłek, przez który rozkwitały kolejne kwiaty. Nagle ta górska polana wygląda jak bajkowy świat. Szkoda, że krokusy, pszczółki zniknęły, bo musiałam iść dalej niebieskim szlakiem na Halę Kondratową. Wędrowałam cały czas do góry.

         Gdy wyszliśmy z lasku, poszliśmy dalej. Piotruś zauważył serce i powiedział: „Chodźcie, zobaczcie jakie piękne serce z kamienia." Ono dawało mi siły, żeby pójść dalej. Kamień naprawdę wyglądał jak serce. W tym sercu wydawało mi się, że pokazały się również obrazy z Tatr. Jak spałam w schronisku na Polanie Chochołowskiej, gdy byłam tam w kwietniu jako mała dziewczynka. Pamiętam też, że  w tym sercu zobaczyłam mój obrazek, który ja narysowałam na Polanie Chochołowskiej, a na tym obrazku był Jan Paweł II na tle krokusów. Widziałam też tam, jak mój tata Grześ stoi na szczycie Grzesia i jak kozice przebiegają koło nas kiedy szłam z Rakonia na Wołowiec. I jak szłam z Hali Gąsienicowej i pierwszy raz zobaczyłam dziewięćsił bezłodygowy. I jak szliśmy w Tatry i na drzewach robiliśmy serduszka ze śniegu, nazywając ten szlak serduszkowym szlakiem. I ostatni obrazek, na którym zobaczyłam siebie koło Wodogrzmotów Mickiewicza w drodze do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.

         Szliśmy dalej przez polanę, widzieliśmy dużo żuków, które przechodziły koło nas. I wtedy przypominał mi się pień, który wyglądał jak rogi żuka. Wtedy pomyślałam sobie, że fajnie byłoby być takim żukiem, bo mogłabym huśtać się na trawkach, wspinać się na kwiatki i odkrywać niezwykłe rzeczy. Nagle zobaczyłam wierzbówki kiprzyce. Było ich bardzo dużo, więc wyglądały jak morze z krokusów.

         Zobaczyliśmy znak i okazało się, że już jesteśmy na Hali Kondratowej. Wtedy mama powiedziała, żebyśmy zrobili sobie zdjęcie na kamieniu, bo jak byłam mała siedziałam na tym samym kamieniu. Potem weszliśmy do schroniska i zjedliśmy zupę pomidorową. Gdy wyruszyliśmy ze schroniska, znów stanęłam przy Polanie Kalatówki i przypomniał mi się bajkowy świat. Tym razem wyobraziłam sobie coś innego. Myślałam, że mieszkam w jednym  z krokusów i że jestem Calineczką. A te wszystkie inne krokusy to były domki pozostałych małych ludzików. A mój brat był strażnikiem wszystkich krokusów, czyli domków małych ludzików.

         Zanim poszliśmy, zobaczyliśmy znak na Kasprowy Wierch i przypominał mi się dziadek, ponieważ babcia Stasia z dziadkiem Bolkiem wyjechali kiedyś kolejką na Kasprowy Wierch, a dziadkowi Bolkowi marzyło się, żeby wyjść tam na własnych nogach. Chciał zobaczyć więcej szczegółów, niż zobaczył, gdy jechał kolejką. Odkrywać więcej rzeczy, które są koło nas. Jak idziesz w góry i są rzeczy koło nas, a ty nie zwracasz na nie uwagi, gdy na nie nie patrzysz. Wiele ciekawych, wzbudzających radość rzeczy.

         Wtedy przypomniała mi się myszka, którą zobaczyliśmy na śniegu, ponieważ wtedy uważnie patrzyliśmy i dostrzegliśmy także małe rzeczy.                                                     

         „Wikusiu! Stań sobie tu, a ja zrobię zdjęcie."- krzyknęła kiedyś mama w Tatrach. Leciały wtedy piękne płatki śniegu z drzew podobne do brylantów. Małe błyszczące płatki śniegu, które leżały na ziemi błyszczały się tak, jakby na każdym naszym kroku były piękne brylanty, ale tak było tu zimą. Mama wtedy zapytała:

- Wikusiu, dlaczego tak patrzysz na śnieg?

Odpowiedziałam: „Próbuję znaleźć piękne płatki śniegu, które wyglądają jak brylanty.”

I wtedy Piotrek powiedział: „Chodźcie już." I poszliśmy, ale ja pokazałam mamie ten jeden płatek śniegu, a mama odpowiedziała: „Ale piękny."

         Wróciłam do domu. Mój kuzyn grał na tablecie i zapytał mnie: „Dlaczego chodzisz po górach?”

A ja odpowiedziałam: „Można oddychać świeżym powietrzem. Odkrywać. I małą myszkę biegnącą po śniegu. I piękne widoki. Wiele niesamowitych rzeczy. Tak jak dzisiaj, gdy szliśmy na Halę Kondratową widziałam żuki, które przechodziły koło mnie. Gdybym nie spojrzała na nie, nie popatrzyła, to nie wyobraziłabym sobie, że fajnie byłoby być takim żukiem. Albo jak byłam na Hali Kondratowej, gdzie widziałam wiele niezwykłości. Kwitnący na żółto dziurawiec.I wtedy ujrzałam mamę, która znów stała się małą dziewczynką, która w wiklinie w Starym Sączu ze swoim dziadkiem Eugeniuszem zbiera dziurawiec.”

1160263