W dniu 6 grudnia 2011r. na terenie gminy Stary Sącz doszło do spektakularnego wydarzenia. Autobus szkolny, zwany popularnie „gimbusem”, został uprowadzony przez dziwnie wyglądającego osobnika. Ubrany był w czerwoną kapotę i czerwone spodnie. Na głowie miał czerwoną czapkę z pomponem. Twarz okalała długa, biała i kręcona broda oraz sumiaste mleczno-białe wąsy. Oczy chował pod wielkimi okularami. Zajście było tym dziwniejsze, że porywacz nie żądał okupu ani za autobus, ani za cenny towar nim przewożony (czytaj: nasze kochane dzieci jadące do szkoły).
Mało tego, zamiast robić groźne miny, cały czas się uśmiechał pod wąsem i po niezmiennym pytaniu: „Jak masz na imię, byłeś grzeczny?” co chwilę sięgał do czerwonego worka i hojnie rozdawał wsiadającym do gimbusa dzieciom słodycze, a także ich rodzicom stojącym na przystanku autobusowym. Jak wieść gminna niesie, nawet opiekunce, p. Bożenie Bielak, przypadła w udziale czekoladka na osłodę.
Aby okazać swoją sympatię do tak miłego porywacza, wiele dzieci założyło na głowy takie same czerwone czapki z pomponami. Nawet pani opiekunka zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie z dziwnym osobnikiem. Długie i zawiłe śledztwo wśród dzieci jadących do szkoły podstawowej oraz młodzieży z gimnazjum ukazało na światło dzienne nowe fakty. Otóż w porywaczu rozpoznano św. Mikołaja.!!! Św. Mikołaj usprawiedliwiał się tym, iż jego sanie nie miały po czym sunąć, ponieważ nie ma jeszcze śniegu, a przewodnik reniferów, Rudolf, nabawił się kataru. Chcąc, nie chcąc, musiał więc przesiąść się do innego środka lokomocji. Skorzystały na tym dzieci dojeżdżające do szkół „gimbusem”, bo drogę miały wesołą, pełną niespodzianek i niebywale słodką.
A swoją drogą, co się stało z panem Mieczysławem Szewczykiem, kierowcą „gimbusa”? Może ktoś wie….
Oprac. BB.